środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 1

Siedziałam na ławce w parku czekając na mojego najlepszego przyjaciela, Pablo. Byłam lekko zdenerwowana. Po chwili wyjełam telefon z kieszeni i postanowiłam wysłać Pablowi wiadomość.
" Nie wiem co się z tobą dzieję,
 czekam już tu od godziny a Ciebie nadal nie ma.
Spotkamy się jutro w studiu.
 Kocham Cię. Angie"
Wolnym krokiem szłam w strone domu Germana. Byłam zamyślona. Poczułam kogoś dłoń na moim ramieniu. To był Pablo, przytulił mnie mocno.
- Hej Pablo, gdzie ty się podziewałeś!?! - zdenerwowanym głosem zapytałam
- Byłem... e no tak właśnie.. byłem - jąkał się
W tej chwili wyjął zza pleców małe pudełeczko.
Angie, słuchaj bo jutro są twoje imieniny, więc pomyślałem, że sprawie Ci małą niespodziankę - powiedział. Po czym otworzył pudełeczko.
Kazał mi zamknąć oczy więc zrobiłam tak jak chciał. Poczułam na mojej ręcę coś delikatnego. Gdy otworzyłam oczy ujrzałam piękną srebną brenzoletkę.
- Oh Pablo nie musiałeś, ja nie mogę tego prezentu przyjąć jest taki taki...
- Angie,proszę cię, weź ją, jest piękna jak ty..
Przytulił mnie, poczułam się najważniejsza.
- Angie odprowadzę Cię, przecież nie będziesz szła o tej porze sama do domu. - troskliwie oznajmił
- dobrze, dziękuję Ci, że przy mnie jesteś.
Musnełam lekko jego kącik ust.
- Angie, jak twoje sprawy z Germanem? Kiedy masz zamiar mu powiedzieć, że jesteś ciotką Violetty?
- Już niedługo, nie martw się.
Właśnie został jeszcze German, Jest taki słodki, a te jego brązowe oczy.. Nie, Angie co ty wygadujesz, ty kochasz Pabla.
- Angie, ty mnie wogóle nie słuchasz
- Pablo, przecież Cie słucham
- Tak? To co przed chwilą powiedziałem?
- Eee.. że mnie bardzo kochasz?
- Znowu myślisz o Germanie? Kiedy przyznasz się do tego, że go kochasz?
- German, przestań, ja go nie kocham, przecież to tylko mój szwagier, nikt więcej
- German?! Ja mam na imię Pablo. Przeliterować Ci to?
- Wiem, wiem Pablo. Wiem, że masz na imię Pablo, wiem. German przecież wiesz, że ja jestem w tym domu tylko dla Violetty.
- Pablo, Angie, Pablo!! Widzę, że chyba lubisz jak ja cierpię.
- A jak właśnie powiedziałam? Dobrze Pablo nie chcę się z Tobą kłócić, nie chce Cie znowu stracić
Byliśmy już pod domem Germana. Miałam wchodzić do domu, gdy Pablo mnie złapał za nagarstek. Odwróciłam się w jego strone i popatrzyłąm mu głęboko w oczy. Objął mnie w pasie po czym namiętnie pocałował. Ta chwila mogła by trwać wiecznie. Gdy w pewnym momencie z domu wyszedł German.

- Ramallo, wiesz gdzie jest Angie? Wszędzie jej szuk.. - rzekł
Odsuneliśmy się od siebie jak oparzeni.
- Ta, to ja może już pójdę - powiedział speszony Pablo
Ominełam Germana i weszłam do domu. Chciałam iść do swojego pokoju, lecz Olga zaczeła wołać na kolacje. Zajełam miejsce koło Violi.
Wziełam tosta i zaczełam go smarować dźemem truskawkowym. Czułam, wzrok Germanna na mnie. Poczułam się niezręcznie.
Wstałam od stołu.
- A panienka gdzie się wybiera? - krzykneła Olga
- Nie jestem głodna, pójdę się położyć, jestem zmęczona. Okłamałam ich, znowu. Idąc na górę, zawsze zastanawiało mnie to, co kryję się na końcu korytarza. Były tam białe drzwi, inne od pozostałych. Podeszłam bliżej, i przekręciłam kluczyk, po czym weszłam do środka. Rozglądając się po pokoju uświadomiłam sobie, że ten pokój należał do Marii, mojej zmarłej siostry. Usiadłam na kanapie i wyjełam pierwsze pudło. Zajrzałam do niego i ukazał się rodzinny album. Postanowiłam go otworzyć. Były tam rodzinne zdjęciach na których nawet ja się znajdowałam. Marijo ty napewno kochałaś Germana. Dlaczego odeszłaś? Nie doszło by do tego wszystkiego, nie zakochałabym się w.. tak, właśnie. Wszystko by było łatwiejsze. Ty byś była z Germanem a ja z Pab.. Nie zdążyłam do kończyć, do pokoju wszedł nie kto inny tylko German.
- Co pani tu robi? zapytał ździwiony
- Ja? ja, ja szukam komórki, tak właśnie komórki - wykrztusiłam
Wiem, głupia wymówka, ale to pierwsze co mi przyszło do głowy.
German machnął ręką, po czym usiadł koło mnie.
- To właśnie była moja żona
- Tak, wiem, była taka piękna - powiedziałam
Straciliśmy poczucie czasu, oglądaliśmy kolejne, kolejne albumy, trwało to może pare godzin, albo dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz