sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 10

3 komentarze - next
Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Alkohol dawał siwe znaki, przeciągając się, zauważyłam, że mojego przyjaciela i szwagra nie ma koło mnie, obeszłam moje mieszkanie, cały dom był pusty. dziwne.. Czemu mnie nie obudzili? Spojrzałam na komodę, na której stał zegarek, dochodziła godzina 11, no to pięknie, jestem spóźniona do pracy, nie zdziwię się, jak Gregorio mnie zwolni, jest do tego zdolny. Jaka ty jesteś nieodpowiedzialna, zachowujesz się  jak nastolatka, masz 26 lat a nie 15 - skarciłam siebie w duchu i pokiwałam przecząco głową. Angie, za dużo gadasz a za mało robisz. Przejrzałam się w lustrze, które stało naprzeciwko łóżka, wyglądałam jak duch, oczy podkrążone, makijaż rozmazany, postanowiłam wziąć szybki prysznic, następnie otworzyłam szafę i założyłam pierwsze lepsze ubrania które wpadły mi w ręce. Wypadło na granatową spódniczkę, i białą bluzkę na długi rękaw, do tego mocniejszy makijaż niż zazwyczaj i gotowe, uszykowałam się w zaledwie 20 minut, to chyba jakiś rekord. Zgarnęłam  po drodze moją torebkę i wyszłam z domu. Postanowiłam, że pojadę samochodem, żeby szybciej dotrzeć na miejsce, niestety jak na złość nie chciał odpalić, musiałam iść pieszo, nie miałam innego wyjścia. Na szczęście po niecałych 15 minutach byłam już na miejscu, postanowiłam od razu iść na lekcje i przeprosić uczniów za spóźnienie, po lekcji udam się do pokoju nauczycielskiego, w celu wyjaśnienia tej całej sytuacji.
Tak jak postanowiłam, lekcje miałam akurat z klasą Violetty, poprosiłam ich, aby każdy z nich napisał zwrotkę piosenki, a potem wybierzemy najlepsze i scalimy w całość, ja w tym czasie, zaczęłam wypełniać zgłoszenia do studia. To chyba nie był najlepszy pomysł aby zapraszać Germana do domu, teraz pomyśli, że jestem jakąś prostaczką, alkoholiczką, nie wiadomo co jeszcze, jestem pewna, że nie będzie miał najlepszego o mnie zdania. Zdziwiło mnie wczorajsze zachowanie szwagra, nie wiedziałam, że jest taki rozrywkowy, ciekawe co powiedziałaby Jade gdyby dowiedziała się o tej całej sytuacji, o tym, że się całowaliśmy, ja na jej miejscu osobiście zerwałabym te zaręczyny, właśnie zaręczyny, mój szwagier żeni się za niecały miesiąc, szkoda mi go bardzo, Jade wydaje się materialistką, sępi od niego pieniądze a on jej na wszystko daję, osobiście jej nie znam, i chyba nie chciałabym poznawać, nie rozumiem czemu oni są razem, przecież mógłby być z kimś innym. Moje przemyślenia przerwał dzwonek na przerwę. Zebrałam swoją teczkę i wolnym krokiem podążałam do pokoju nauczycielskiego, w pewnym momencie ktoś wypowiedział moje imię, byłam pewna, że był tu German, mężczyzna zmierzał w moim kierunku.
- German, coś się stało? Szukasz Violetty? - wyglądał na zdenerwowanego
- Nie, przyszedłem do Ciebie - zdziwiło mnie to, o czym chciałby ze mną porozmawiać?
- Słuchaj Angie, o wczorajszym wieczorze nie może się nikt dowiedzieć a szczególności Jade, bardzo ją kocham i nie chcę, żeby przez wczoraj się coś zepsuło między nami. Obiecujesz mi, że nic nikomu nie powiesz?
- Jasne German, nie ma sprawy, a teraz przepraszam śpieszę się - ominęłam mojego rozmówce i poszłam w kierunku pokoju nauczycielskiego.
 Zrobiło mi się smutno, nie wiem czemu, czy Germanowi już naprawdę odbiło? Jeszcze wczoraj myślał nad zerwaniem zaręczyn a dzisiaj?  Dzisiaj mówi mi, że bardzo ją kocha i nie chce jej stracić? Zabolały mnie jego słowa.
Weszłam do pokoju nauczycielskiego, jakby ta rozmowa przed chwilą nie miała miejsca.
Przywitałam się z Pablem i poszłam zaparzyć sobie kawę
- Jak się spało? Wyspałaś się? - posłał mi lekki uśmiech
- Coś ty, nie pozwoliliście mi na to, chyba zaraz usnę w tej pracy. Właśnie Pablo, czemu mnie nie obudziłeś? - ciekawa byłam jego odpowiedzi
- Słuchaj, wyszedłem o 6 z domu, miałem parę spraw do załatwienia, nie chciałem Cie budzić, tak słodko spałaś
Niedane było mi odpowiedzieć, ponieważ do gabinetu wparował Gregorio
- Ooo kogo ja tu widzę, Ężi, Ążi, miło Cię widzieć, jakie masz wytłumaczenie tym razem? - ten facet działał mi czasami na nerwy, ale wiedziałam, że jak nie okażę chociaż trochę skruchy to mogę się pożegnać z pracą.
- Przepraszam Gregorio, bo ja.. - przerwał mi Pablo
- Gregorio to moja wina, przeze mnie zaspała, za długo u niej wczoraj siedziałem
- Grhh oby mi to było ostatni raz! Bo jak nie to wylatujesz Ężi! - wyszedł i trzasnął drzwiami.
Byłam wdzięczna Pablu, że wziął na siebie winę, w sumie to była po części jego wina, gdyby nie wyciągnął mnie na wesołe miasteczko, a potem to u mnie.. to na pewno bym przyszła punktualnie.
- Dziękuję Pablo - ucałowałam policzek przyjaciela i wyszłam ze szkoły.
Szłam głównymi alejkami Madrytu i myślałam o ślubie Germana, nie wiem czemu, ale ten temat nie dawał mi spokoju - nagle usłyszałam wołanie mojego imienia, nie poznawałam głosu,  odwróciłam się.
To co zauważyłam, raczej kogo zauważyłam, zaskoczyło mnie, był to Markus, mój były przyjaciel z Madrytu, byliśmy kiedyś bardzo blisko, ale niestety urwał nam się kontakt kiedy przyleciałam tu, do Buenos Aires na studia. Był to wysoki brunet, o ciut ciemniejszej karnacji niż moja, blondyn, z niebieskimi oczami cud miód malina
Podbiegłam do niego szybko i rzuciłam mu się na szyję, brakowało mi go i to bardzo.
- Markus, co ty tu robisz? I jak mnie znalazłeś? - zapytałam posyłając mu lekki uśmiech
- Przyjechałem tu, ponieważ muszę przejąć firmę po ojcu, żeby nie zbankrutowała, zmarł - spuścił głowę
- Tak naprawdę to spotkałem Cię przypadkowo, dawno się nie odzywałaś, próbowałem do Ciebie dzwonić, ale masz chyba nowy numer telefonu.
To co powiedział mi Markus zszokowało mnie, pamiętam jeszcze jak mieliśmy po 15 lat, zawsze z jego tatą i z moją mamą wyjeżdżaliśmy zagranicę, na wspólne wakacje, był to naprawdę miły człowiek.
- Tak mi przykro Markus - przytuliłam przyjaciela, choć wiem, że to niewiele da
- No nic, taka jest kolei życia, rodzimy się by żyć, żyjemy bo umierać. tak bardzo grubson  Może zmieńmy temat. Co tam u Ciebie? Gdzie pracujesz?
- U mnie wszystko w porządku, mama właśnie jest u mnie na kilka dni. Pracuję w studiu muzycznym, jestem nauczycielką śpiewu.
- Pozdrów Angelice ode mnie, wiedziałem, zawsze Ci mówiłem, żebyś rozwijała się w kierunku muzycznym, jesteś w tym najlepsza! - przyjaciel szczerze się uśmiechnął, a ja spaliłam buraka
- No nic Angie, ja muszę lecieć, zadzwoń do mnie jak będziesz miała czas, okej? - wręczył mi swoją wizytówkę, ucałował mój policzek i zniknął.
Nic się nie zmienił, może jedynie wyprzystojniał, jest chyba najlepszą osobą jaką spotkałam w życiu, pomocny, zabawny, szczery, czasami odnoszę wrażenie, że gdybym go nie poznała nie odkryłabym mojego talentu którym jest muzyka.
Powolnym krokiem szłam do domu, deszcz padał, ale mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało,  nagle zobaczyłam zatrzymywający się koło mnie samochód, pomyślałam, że to jakiś porywacz lub pedofil stoczyłam z chodnika i szłam na skróty, jednak usłyszałam głos Germana za sobą. Był ostatnią osobą którą miałam ochotę spotkać.
- Angie, czekaj, podwieźć Cię gdzieś? - Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, w sumie nie wiem czemu, ale po dzisiejszej rozmowie, zraził mnie do siebie
- Nie, German, przejdę się, daleko nie mam - uśmiechnęłam się sztucznie, mam nadzieję, że tego nie zauważył.
- Ależ Angie pada, chcesz się przeziębić? proszę cię - co on nagle zaczął się tak o mnie martwić?
- German kiedy ty przestaniesz być taki nachalny? - przekręciłam oczami, po czym wsiadłam do czarnego samochodu mojego szwagra.
Jechaliśmy w ciszy, żadne z nas nie miało odwagi się odezwać, całą drogę, spoglądałam za szybę samochodu, nie miałam ochoty z nim rozmawiać. German jednak przerwał tą ciszę.
- Jak się układa między Tobą a Pablem? - zaskoczyło mnie to pytanie
- German, co Cię interesuje moje życie towarzyskie? Czy ja się Ciebie pytam co u Jade? - byłam nieugięta
- Angie, uspokój się, zapytałem tylko czy jesteście razem  - Miał rację, nie wiem czemu się tak nim zdenerwowałam, jednak nie miałam ochoty przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Gdy staliśmy na światłach, bez pożegnania wyszłam z auta i zaczęłam iść w stronę domu.
- Angie czekaj, co ty wyprawiasz? Przeziębisz się! - krzyczał
Nie zwracałam na to co mówił mój szwagier, szłam przed siebie ze spuszczoną głową, jakoś dzisiaj brakowało mi humoru, najpierw wiadomość, że German nie chce zerwać zaręczyn Jade, Potem wkurzony Gregorio, a na koniec wiadomość, że ojciec Markusa nie żyje. Angie czemu ty jesteś taką pesymistką?
To jest Germana życie z kim jest, nie powinnaś się w to wtrącać, powinnaś się cieszyć, że pozwolił Ci się spotykać z Violettą. Gregorio dał Ci jeszcze jedną szansę. Spotkałaś przyjaciela po paru latach, to rzadko się zdarza. Gdzie dawna Angie? Ta uśmiechnięta, która cieszyła się każdą chwilą spędzoną w gronie znajomych? Ta, która każdemu próbowała pomóc?
Gdy dotarłam do domu, marzyłam tylko o gorącej kąpieli i błogim śnie.
________________________________________________________________
Oj coś czuję, że trochę poczekacie na Germangie :D
Nasza kochana Angie, chyba okresu dostała.
W sumie to zrobiła sobie niepotrzebnie nadzieję, to była tylko gra w butelkę i jeden mały całus. German ty zdrajco, jakby Jade się o tym dowiedziała.. :D

Ta dam! Pierwszy rozdział od półtora roku :D
Jak Wam się podoba?

3 komentarze:

  1. cudowny rozdział, czekam z niecierpliwością na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłaś !!! Nareszcie1 Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział. Mam nadzieję, że German tak na prawdę nie kocha Jade i już wkrótce zrozumie, że to na Angie mu zależy. Czekam z niecierpliwością na Germangie i kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń