poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Jednorazówka część 1

3 komentarze - next


- Dzień Dobry, czy dodzwoniłem się do Angeles?
- Tak, to ja, w czym mogę pomóc? - usiadła na kanapę, malując swoje długie paznokcie na różowy kolor
- Byliśmy umówieni dzisiaj na godzinę 18, ale coś mi wypadło, czy mogę pojawić się u Ciebie około 20?
- Chwilka, sprawdzę w grafiku - wstała, dochodząc do biurka, na której leżał brązowy zeszyt
- Tak, mam czas, będzie pan dzisiaj ostatnim klientem
- Cieszę się, do zobaczenia dziubasku - nie zdążyła nic odpowiedzieć, ponieważ jej rozmówca się rozłączył
- odetchnęła z ulgą
Coraz bardziej męczyła ją ta praca, nie znosiła jej, zapytacie pewnie czemu nadal to robiła?
Potrzebowała pieniędzy na życie, po śmierci swojej siostry przerwała studia, odcięła się od
rodziny i wyprowadziła się do Buenos Aires, chciała zapomnieć o wszystkim,
chciała nie czuć bólu, po stracie siostry, zacząć wszystko od nowa, być szczęśliwa,
jednak bez wykształcenia nigdzie nie chcieli jej przyjąć, dlatego podjęła się tej pracy.
Nie ma z tego żadnej przyjemności, wręcz brzydzi ją to, ale czego nie robi się dla pieniędzy..

Dzisiaj miała dość luźny grafik, tylko trzech klientów, w tym dwaj byli rano, postanowiła, że ma dużo czasu do godziny 20, dlatego nie będzie tracić takiego ładnego dnia, i przejdzie się po uliczkach Buenos Aires.
Ubrała buty na wysokim koturnie, wzięła po drodze torebkę z wieszaka i wyszła. Kierowała się do pobliskiego parku.
Wiatr rozwiewał jej blond loki, ale specjalnie jej to  nie przeszkadzało. Gdy dotarła na miejsce usiadła na pobliskiej ławce, obserwowała ludzi dookoła. Z tłumu wypatrzyła wysokiego mężczyznę, dość umięśnionego o  czekoladowych oczach, był chyba lekko rozkojarzony, przechodni zaczął podążać w jej stronę, odgarnęła kosmyk
włosów za ucho, aby zrobić jak najlepsze wrażenie na mężczyźnie.
- Przepraszam, nie widziała pani może mojej córki? - zdyszany rozglądał się dookoła
- Co się stało? Jak wyglądała?
- Uciekła z domu. Brunetka, brązowe oczy, bardzo ładna, o głowę niższa ode mnie, widziała ją pani?
- Nie, niestety nie, proszę się uspokoić, na pewno się szybko znajdzie. Niech pan usiądzie
- Ja mam się uspokoić? Ja jestem bardzo spokojny, bardziej już nie umiem. Nie mogę siedzieć, wiedząc, że mojej córce grozi niebezpieczeństwo. Ma dopiero 16 lat, a jak jej się coś stanie? Nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia.
- A może pan do niej zadzwoni? Spokojnie, na pewno jej nic nie jest, myślę, że jest na tyle dużą dziewczynką, że nic głupiego nie zrobi - uśmiechnęła się lekko,aby poprawić choć trochę humor mężczyźnie.
- Dzwoniłem, ma wyłączony telefon, nie liczy się z moim zdaniem, jeżeli mówię, że nie może wyjść to nie może i koniec.
Nie radzę  sobie z jej wychowaniem, jestem beznadziejny
- Niech pan tak nie mówi, dzieci w tym wieku często  się buntują i trzeba to zrozumieć, nic na to nie poradzimy, gdy dorosną zrozumieją swoje błędy.
- Może ma pani rację
-  Przepraszam, czy to nie ona idzie tam z tym chłopakiem? - pokazała palcem
- mężczyzna zaczął krzyczeć imię córki i biec w jej kierunku, Angeles zrobiła podobnie.
- Violetta, jak mogłaś uciec z domu? Nie pozwoliłem ci nigdzie wychodzić! - krzyczał
- Leon idź już, zobaczymy się później - nastolatka żegnała się ze swoim chłopakiem
- Violetta co ty sobie myślisz?! Masz dopiero 16 lat, a zachowujesz się jakbyś była pełnoletnia!
- Jestem już duża i umiem sama o siebie zadbać! Co to za kobieta? - wskazała na blondynkę, która była lekko zdezorientowana całą sytuacją.
Już następną masz, gratulację! - ominęła ojca
- Violetto masz szlaban! Zaraz przyjedzie po Ciebie Ramallo, pożegnaj się ze znajomymi do końca miesiąca!
- Nienawidzę Cię! - w tym samym momencie gdy brunetka wypowiedziała te słowa, przyjechał Ramallo, przyjaciel, oraz wspólnik faceta
- Witam przyjacielu, oraz Ciebie panienko - te ostatnie słowa były skierowane do Angeles
- Ramallo, proszę zabrać moją córkę do domu, i nie wypuszczać jej z domu
- Oczywiście, a ty nie jedziesz z nami do domu? 
- Nie, ja jeszcze mam parę spraw do załatwienia - przekręcił oczami pokazując porozumiewawczo na blondynkę
- Ah rozumiem, dobrze, więc do zobaczenia wieczorem - objął Violettę ramieniem i kierował się w stronę samochodu
- Dziękuję za pomoc, bez pani nie znalazłbym mojej córki - uśmiechnął się szarmancko do kobiety
- Nie ma za co pan mi dziękować, naprawdę - odwzajemniła uśmiech
- Może przejdziemy na ty? Jestem German, bardzo mi miło panią poznać - ucałował jej dłoń jak prawdziwy dżentelmen
- Angeles, miło mi - spaliła lekkiego buraka
- Mogę na Ciebie mówić Angie?
- Jasne
- A więc, Angie, dałabyś się zaprosić na jakąś kawę?
_______________________________________
I jak Wam się podoba I część jednorazówki? 

3 komentarze: